SERCE NIE SŁUGA

Data: 10.10.2018

Szanowni Czytelnicy,

ja szanuję Was bardziej, niż twórcy filmu „Serce nie sługa”, dlatego zaklinam Was: nie róbcie sobie krzywdy i odpuście seans. Rzadko to mówię, bo lubię jak ludzie chodzą do kina, by przekonać się na własne oczy o jakości filmu, ale tym razem mówię: nie ma sensu.

Ta historia o Filipie (Paweł Domagała), lowelasie z Trójmiasta, i Darii (Roma Gąsiorowska), skromnej dziewczynie pracującej w telewizji, jest zainscenizowana jak większość tasiemców Polsatu (który zresztą jako Mówi Serwis dystrybuuje tytuł). Zbitek sytuacji i rozmów, często absurdalnych, robi wrażenie patchworkowego tworu sklejonego z ujęć trójmiejskich atrakcji, szowinistycznych/homofobicznych żartów i chybionych wątków. Czemu dziewczyny noszą serduszko z bursztynu, które dostały od Casanovy-Filipa, skoro *drań* tak okropnie je potraktował — nie wiem. Czemu koleżanka Darii (Magdalena Różdżka) kocha tak bardzo faceta, którego dwa dni wcześniej wyśmiewała — nie wiem. Czemu w filmie wszyscy ciągle krzyczą o cyckach — też nie wiem. Czemu nie wyszłam z sali — tym bardziej nie wiem.

Zawsze powtarzam, że na wiele niedociągnięć w komediach romantycznych jestem w stanie przymknąć oko, bo darzę ten gatunek sympatią zupełnie nie-ironiczną i daję się wkręcać i robić w bambuko. W przypadku „Serce nie sługa” po pół godzinie wiedziałam już, że akcja się nie rozkręci i nikt nie naprawi paskudnych (oj, jak paskudnych) dialogów. Poza tym ja wiem, że gatunki są już passé i nie ma co się do nich przywiązywać, ale jak idę na komedię romantyczną, która nie dość, że nie śmieszy, to jeszcze jest — w pewnym sensie — melodramatem (bardzo zadłużonym w legendarnym „Love Story”), to jest trochę tak, jak zamówić fasolkę po bretońsku, a dostać gołąbki.

Ocena: 3/10

Powrót