Scope100 | „Serce z kamienia”

Data: 23.12.2016

Wyjątkowość „Serca z kamienia” opiera się na aprobacie dla wielości i negacji definiowania. Poszczególne filmy (choć nie kino jako „całość”) zbyt często próbują oszukać nas, że sytuację można uprosić do jednej opozycji lub awersu i rewersu. Delikatne i bezwzględne jednocześnie dzieło Guðmundssona zupełnie inaczej – godzi ze sobą wizje młodości, celebruje różnorodność jej przedstawień i ulotność intensywnych, ale krótkich wrażeń. To historia wchodzących w okres dojrzewania islandzkich chłopców, którzy zaczynają dostrzegać nie tylko siebie samych (swoje ciało i umysł) poddających się zmianom, ale także swoje bycie-w-świecie, uwikłanie w szereg oczekiwań i zasad, a także w ład i porządek. Zarówno bohaterów, jak i świat przedstawiony naznacza niemożliwa do zaakceptowania społecznie mnogość, której nie da się sklasyfikować i zaszufladkować. Normy przewidują bowiem dla chłopców tylko dwa wyjścia – hetero- i homoseksualność – podczas gdy te opcje nie wyczerpują gamy uczuć i instynktów, które rodzą się w nastolatku. Podobnie przestrzeń islandzkiego wybrzeża zdaje się wciąż przypominać o własnej wielopostaciowości – jednym razem jest surowa i nieprzyjazna, innym słoneczna i sielska, co przeczy naszym przyzwyczajeniom poznawczym, bo pokazuje, że nie da się raz na zawsze określić czegoś jednym, zawsze obowiązującym schematem. Chłopcy zatem raz czule chwytają się za ręce, co wydaje się im zupełnie naturalne, a kiedy indziej głośno i bezpruderyjnie eksponują wyrywającą się „samczość” – zabijają ryby, krzyczą lub wdają się w bójki. Dawno nie widziałam filmu, który w tak mądry sposób eksponowałby nasz upór w strukturalizowaniu świata.

Ocena: 5/6

„Serce z kamienia”, reż. Guðmundur Arnar Guðmundsson, DK/IS 2016, 129′

Powrót