Urodzony w ’83

Data: 10.09.2018

Wzrok nie znający sprzeciwu i pełen nadziei jednocześnie. Chciałabym powiedzieć, że Tom Cruise ujmuje mnie czymś więcej niż fascynującym fizys, ale wydaje się, że właśnie to niepokojące spojrzenie zapewniło spójność jego ekranowemu emploi i zagwarantowało mu wiele ról dramatycznych. Choć od kilkunastu lat grywa głównie w filmach akcji, to jego Ethan Hunt, agent do zadań specjalnych w serii filmów „Mission: Impossible”, także ma swój heroiczny kodeks. Wiara w jednostkę czyni go zdolnym do podjęcia spraw przegranych. Jego wiecznie młoda twarz od lat wyraża dokładnie to samo — gotowość do narzucenia światu własnych reguł. Najczęściej wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi.

Kariera Cruise’a nabrała rozpędu w 1983 roku, kiedy zagrał w trzech filmach coming of age. Jego dorastanie na ekranie bywa jednak trochę oszukane — zwykle oglądamy nastolatka, który coś tam ma jeszcze do przepracowania, ale wydaje się „dojrzały”, choć nie po dorosłemu „zgorzkniały”. Ma łeb na karku i parę w nogach. Jest spełnieniem amerykańskiego snu w wersji soft — takiego, w który uwierzyć mogą nawet najwięksi sceptycy. Cruise jest po prostu przyzwoitym chłopcem.

Cruise Wszystkie właściwe posunięcia

Za młody na sen

W zubożałej, poprzemysłowej Pensylwanii lat 80., sport jest jedyną drogą dla młodych ludzi, którzy chcą wyrwać się z miasta. Pochodzący z rodziny imigrantów Stefen Djordevic (w tej roli Cruise) wie, że gra w futbol to tylko środek do osiągnięcia celu; może pomóc mu w dostaniu się do koledżu. We „Wszystkich właściwych posunięciach” (reż. Michael Chapman) mamy do czynienia z Loachowskim wręcz scenariuszem: już na etapie szkoły średniej ujawnia się instytucjonalna opresja i klasowe rozwarstwienie społeczne uboższych stanów USA. Cruise ma w 1983 roku 21 lat, ale ani przez chwilę nie zachowuje się jak rozpieszczony małolat. Jest młody, ale zaangażowany.

Trudno w roli Stefa wyobrazić sobie kogoś innego niż Tom Cruise, który łączy w niej młodzieńczą werwę i sprawność fizyczną z głębokim poczuciem odpowiedzialności i pokorą. Jego bohater nie boi się przepraszać, bierze odpowiedzialność za wszystkie zagrania, które wykonał na boisku i w życiu. Nie ucieka i nie panikuje. W relacjach szuka partnerstwa, zwłaszcza wśród starszych od siebie. Najbardziej rozczarowany wydaje się faktem, że dorosłość rzadko idzie w parze z mądrością. Wpatruje się wyczekująco w swojego trenera, który, inaczej niż Stef, nie potrafi poradzić sobie z własnymi uprzedzeniami.

Ten świdrujący wzrok, który kilkukrotnie przypiera trenera do muru, obezwładnia większość ekranowych partnerów Cruise’a. Nie bez powodu jego bohaterowie to często samotnicy. Trudno znaleźć dla niego równorzędnego gracza; aktora, który emanuje słusznością własnej postawy, konsekwencją i przenikliwością, ale też spontanicznością charakterystyczną dla młodego ducha.

Cruise Ryzykowny interes

No risk, no fun

„Ryzykowny interes” (reż. Paul Brickman) to film, który katapultował Toma Cruise’a do ligi hollywoodzkich gwiazd. Trochę nieporadny Joel, który „chce służyć ludzkości”, ma w sobie więcej ogłady niż wszyscy jego kumple razem wzięci. To ostrożny kuzyn Ferrisa Buellera, w którego w 1986 roku wcieli się w filmie Johna Hughesa Matthew Broderick. O ile jednak Broderick ma w sobie coś z poczciwego chłopaczyny i kilkanaście lat później będzie odgrywał role panów w kryzysie wieku średniego, o tyle Cruise wzbudza swoim zachowaniem dużo więcej szacunku, co przerodzi się w model męskości, obecny już w „Top Gun” (reż Tony Scott, 1986), a potem przechwycony na potrzeby „Mission: Impossible”. Założenie, że lepiej ufać ludziom za bardzo niż w ogóle sprawia, że Cruise wydaje się najlepszym pracownikiem, wspaniałym przyjacielem i dobrym człowiekiem. I świetnym tancerzem, tak poza tym.

Joel z „Ryzykownego interesu” wpada z spiralę problemów właśnie dlatego, że pobłaża swoim znajomym i niewinnej z pozoru, jasnowłosej prostytutce. Przez większość czasu jest zachowawczy i ostrożny, choć otwiera dom publiczny dla prawiczków z okolicy. Dopiero, gdy daje się ponieść wizji dochodowego interesu, ulega rozwiązłej atmosferze i wyśmiewa własne wartości, uosobione w postaci rekrutera z koledżu. Opanowany do perfekcji zawadiacki uśmiech zjednuje mu jednak każdego, dzięki czemu jest w stanie uwolnić się od kłopotów. Fuzja spontaniczności i niewinności, która pozwala mu podejmować wysokiego kalibru ryzyko bez obawy o kiepski finał, ma swój początek w filmie Brickmana.

Od tej pory Cruise’a trudno przyłapać z poważną miną. Wyguglujcie go.

Cruise Wyrzutki

Brylantyna

W tym samym roku Cruise pojawia się jeszcze u Francisa Forda Coppoli w „Wyrzutkach”. Brzydszy, z krzywymi zębami i żelem na włosach. Pięć lat po premierze „Grease” brylantyna wespół z jeansem stają się synonimem biedy na przedmieściach. Obok Cruise’a na ekranie oglądamy Patricka Swayze, Emilio Esteveza, Matta Dillona, Roba Lowego, C.Thomasa Howella i Ralpha Macchio (znanego szerzej jako Karate Kid). Wszyscy przyciągają wzrok bardziej niż nieokrzesany Cruise. Wygląda tak, jakby nie mógł odnaleźć się ani w roli, ani w grupie. Każdy z Żelowców kradnie trochę czasu, by się pokazać lub co nieco o sobie opowiedzieć. Steve (w tej roli Cruise) jest nudnym kanapowcem, który godzinami przesiaduje w domu swoich przyjaciół, nie narzucając się zbytnio swoją obecnością.

Tom Cruise jest solistą. Rzadko przyjmuje drugoplanowe role i nie pozwala za bardzo sobą pomiatać. Ma stylówę na chłopaka z dobrego domu albo wymuskanego modela, preferuje dobrze skrojone garnitury i modne casualowe ubrania. Choćby dachował pięć razy, a kolejnych siedem ledwo umknął z życiem, jego twarz bywa jedynie lekko podrapana. Znowu polecam: obczajcie to. On jest jak Król Lew. Zawsze sam, zawsze piękny, zawsze z dobrą fryzurą. 

No Merchandising. Editorial Use Only. No Book Cover Usage. Mandatory Credit: Photo by Moviestore/REX/Shutterstock (1590647a) Mission Impossible 2, Tom Cruise Film and Television

Możesz na mnie polegać

Wczesne role Cruise’a i epokę Ethana Hunta dzieli jedynie skala. Nie ma między nimi przepaści. Agent Impossible Missions Force wciela cechy postaci z lat 80. z intensywnością godną dojrzałego aktora. Widać to zwłaszcza w ostatnich częściach cyklu, nie tylko zorientowanych na osiągniecie niemożliwego, ale też na prezentację najlepszego tajniaka Stanów Zjednoczonych — sposobu jego myślenia, metod działania i etycznych rozterek.

Na Huncie zawsze można polegać. Alan Hunley, szef IMF w „Mission: Impossible — Fallout”, jest w stanie zaufać tylko jemu, bo bardziej niż w idee Ethan wierzy w innych ludzi. Wielokrotnie zawieszany i kilkukrotnie poszukiwany nigdy nie przestał działać w słusznej sprawie. Raczej biegnie do celu niż ucieka, częściej dąży do konfrontacji z przeciwnikami niż wykorzystuje półśrodki i podstęp. Jest chodzącym centrum dowodzenia, a prawa autorskie do zagrań na polu bitwy z pewnością należą do niego. Choć Ethan działa w grupie, to ratuje świat sam, biorąc na siebie najtrudniejsze zadania i największą odpowiedzialność.

Eleganckie sekwencje włamań do najpilniej strzeżonych siedzib rządowych organizacji lub szykowne imprezy pasują do jego prezencji, a stanowczy wzrok pozwala przekonać wrogów do przybranej tożsamości. Hunt jest wszechstronny i elastyczny: dostosowuje plan do zmieniającej się ciągle sytuacji i podejmuje spontaniczne decyzje, które wiążą się z ryzykiem i — co najlepiej ukazuje McQuarrie w „Rogue Nation” — dozą szaleństwa. Hunt jest wcieloną niemożliwością: potrafi wszystko, zna co najmniej kilkanaście języków i — jak do tej pory — jeszcze nikogo nie zawiódł.

W serii „Mission: Impossible” kamera często przygląda się Cruise’owi i chwyta jego wzrok — unikatowy znak towarowy, który uczynił go wiecznie młodym.

Powrót