O czym jest ta książka o miłości?

Zacznijmy od tego, że nie powinnam recenzować tej książki, bo to nie jest książka dla mnie. Jestem wszak dyplomowanym filmoznawcą – od niedawna, to prawda, ale zdążyłam już nasiąknąć całą tą filmoznawczą literaturą i autorka wydaje się twierdzić, że nie ma już dla mnie ratunku. Jestem też początkującą krytyczką filmową. O zgrozo. Od samego początku zaczyna się więc od ustalenia podziału na tych, co o filmach piszą w sposób niezrozumiały (to będę ja), i tych, którzy chcą porozmawiać o emocjach (reszta kinofilów albo po prostu ludzi, którzy kino lubią od czasu do czasu i szukają drogowskazu, co oglądać).

Czytaj...

Próbka Reprezentatywna #1, czyli jestem Milenialsem

Jestem jedną z was. I będę pisać o tym, o czym zwykle rozmawiamy przy piwie, do czego zwykle tańczymy, co wspominamy. A ponieważ chłonę wszystko jak gąbeczka, nie umiem powiedzieć „nie”, łatwo daję się wciągnąć w manie społeczne i totalnie nie jestem z tych „wszyscy oglądają, to ja nie będę, a co!”, a raczej „mamo, ja też chcę, bo Paulina też ma, mamo kup mi!”, to uważam się za Próbkę Reprezentatywną. Konglomerat myśli, archiwum kultury spod znaku guilty pleasure, śmietnik wspomnień różnorakich.

Czytaj...
To się udaje tylko najlepszym

To się udaje tylko najlepszym

Wybór książki do czytania zwykle nie jest dla mnie rzeczą prostą. Ponieważ tonę w ogromie kserówek i publikacji, które przeczytać muszę, precyzyjnie wybieram lekturę dla przyjemności, na którą czasu pozostaje zwykle niewiele. Ostatni wybór był jednak szybki i oczywisty – choć sama lektura nie należała do łatwych, to jest to taka publikacja, przy której nieustannie zdumiewasz się i zachwycasz na zmianę.

Czytaj...

Z notatnika festiwalowicza. Kino na Granicy

Z worami pod oczami i chipsami na kolację zasiadałam po północy przed laptopem, żeby zdać wam relację z dwóch dni na Kinie na Granicy. Zmieniam Lays’y na Lentilky i już zabieram się do pracy. A nie jest łatwo – prysznic kusi ciepełkiem wody, łóżeczko ciepełkiem kołdry. Znajomi mogą bezkarnie buszować w smartfonach, a ja muszę pisać. Tak już jest – dziennikarz na wyjeździe zawsze pracuje nocą.

Czytaj...

Pocztówka do Europy – recenzja „Zabójczyni”

To, co dociera na ekrany Europy, to wyselekcjonowane pocztówki, zwyczajowo przedstawiające przecież miejsca, które nie istnieją, piękne krajobrazy podrasowane w Photoshopie i wyczyszczone z oznak życia. Taka jest właśnie „Zabójczyni” Hou Hsiao-hsiena – wyzbywająca się własnej tożsamości na rzecz europejskich standardów kina artystowskiego.

Czytaj...

Hollywood trochę mniej – recenzja filmu „Carol”

Przemieszczając się po czteropasmówce mainstreamowego kina hollywoodzkiego rzadko zdarza nam się korzystać z objazdów, zwalniać tempo i skręcać w wąskie uliczki, nawet w samym jego centrum. Lubimy dzielić filmy na te rozrywkowe, oscarowe pewniaki oraz te artystyczne, hermetyczne dzieła reżyserów z trudnymi do wypowiedzenia nazwiskami. Tymczasem zdarzają się filmy mniej spektakularne, pozostające jednak wciąż mocno związane z kinem głównego nurtu. Oto casus „Carol” w reżyserii Todda Haynesa – połączenie hollywoodzkiego prêt-à-porter i kreacyjnego haute couture, czyli mariaż potrzebnego schematu i ożywiającej go reżyserskiej maestrii, schowanej jednak skromnie za prezentowaną historią.

Czytaj...

Prawda pisana światłem – recenzja filmu „Ave, Cezar!”

Całkiem niedawno urządziłam sobie pierwszy seans dość już leciwego filmu Coenów – „Barton Fink”. Jego piekielna energia zupełnie mnie powaliła, podobnie jak rola Johna Goodmana, ale najbardziej interesujący wydał mi się wątek gorszącej i najgorszej z możliwych wizji Hollywood, przeżywającego tam wszak swój Złoty Wiek. Dobrze się złożyło, bo bracia w „Ave, Cezar!” przesuwają ten temat z peryferii ku centrum, zmieniając w dodatku tonację opowiadanej historii.

Czytaj...

Poradnik hipstera. Hollywood

Stanęłam więc przed deską do prasowania (bo prasowanie to mój ulubiony domowy obowiązek) i obejrzałam dwa disneyowskie filmy dla nastolatek; przeczytałam „Poradnik hipstera: Hollywood”, a teraz piszę nie-do-końca-poważną jego recenzję. Zasługuję przecież na chwilę przyjemności.

Czytaj...

#Czarno – recenzja książki „Kino afroamerykańskie: twórcy, dzieła, zjawiska”

Nie mamy co liczyć na tłumaczenia choćby kilku z podstawowych i klasycznych już na Zachodzie publikacji poświęconych reprezentacji Afroamerykanów w kinie. Pozornie wydaje się, że nas to w ogóle nie dotyczy, bo gdzie Rzym, a gdzie Krym. Jest to w sposób oczywisty podejście ignoranckie, bowiem mainstreamowe kino i oscarowy splendor ufundowane są na tej dyskryminacji, a przecież właśnie na takie filmy chodzimy do kina. Pozostaje nam jedynie korzystać z dobrodziejstw pełnotekstowych baz bibliograficznych, oferujących niektóre z artykułów w języku angielskim. Warto jednak w tym chaosie danych znaleźć punkty orientacyjne, których „Kino afroamerykańskie” nam dostarcza. Już dla samych przypisów warto po tę publikację sięgnąć.

Czytaj...

Oszustwo na piękne obrazy – recenzja filmu „Zjawa”

Rzadko kiedy aż tak denerwuję się w czasie seansów, ale „Zjawa” wyzwoliła we mnie spore pokłady irytacji. Mam wrażenie, że ktoś próbuje mi wmówić, iż jest to kino wysokiej jakości, na najwyższym poziomie. Powierzchownie wszystko zdaje się sprzyjać takiemu przekonaniu – naturalistyczna gra aktorów, filmowana ponownie przez Emmanuela Lubezkiego, szeroka, ale w gruncie rzeczy klaustrofobiczna przestrzeń lasów Południowej Dakoty, historia „która wydarzyła się naprawdę” oraz studium ludzkiej determinacji i woli przetrwania, malujące się na twarzy Leonardo Di Caprio podkręcone serią drżących ujęć. Nic z tych rzeczy.

Czytaj...